środa, 29 sierpnia 2018

Rozdział X Krew x Łzy

Nagły ból głowy był tym, czego nie spodziewałem się w obecnej sytuacji. To, że Chrollo próbował mnie udusić było do przewidzenia. Szef mimo, że utracił swoją pozycję, nie stał się od razu potulny. Nie tak łatwo zniszczyć człowieka, który od czasów nastolatka uważany był za geniusza. Jednak było to wykonalne. Próba uduszenia była częścią rozpaczliwej, żałosnej próby polepszenia swojej beznadziejnej sytuacji. To co zaskoczyło Hisokę, stało się później. Szef widział z jaką łatwością rozdziera bluzkę. Mimo to postanowił zaatakować. W jego oczach widać było zdeterminowanie wymieszane z rozpaczą. To podnieciło Hisokę. Nienawidził, gdy ktoś za łatwo się poddawał. Gardził ludźmi, którym nie zależało na własnej przyszłości. Mógł stracić nawet chęć do zabójstwa osoby, która miała pustkę w oczach, spowodowaną świadomością o nieuchronnej śmierci. Teraz było inaczej. Na twarzy swojego rywala dostrzegł to, czego tak bardzo pragnął, coś co mogło doprowadzić go nawet do orgazmu. Wola walki, którą zawsze tak bardzo cenił, która dodawała słodyczy do jego życia. Idealnie.


Cios wyprowadzony przez Chrollo zapewne pozbawiłby mnie przytomności, gdyby Hisoka nie użył Ko na swojej głowie. Poczułem lekkie pulsowanie w miejscu uderzenia. Gdy się obróciłem napotkałem przerażone spojrzenie byłego lidera. Wyraźnie szykował się on do ucieczki. Waleczny, lecz świadomy swojej niekorzystnej sytuacji. Inteligentny. Jednak inteligencja przemawiała na niekorzyść czarnowłosego mężczyzny. Nie mam w zwyczaju znęcać się nad pospolitą zwierzyną. Mam gdzieś czy na tym świecie żyje dziesięć czy dziesięć tysięcy pospolitych łowców. Mnie interesują wybrańcy. Ludzie nieprzewidywalni, zaskakujący, inteligentni i nieustraszeni. Tylko tacy są w stanie zdać mój egzamin. Tylko tacy są w stanie mnie... zadowolić.

Poczułem bardzo mocne podniecenie. Bynajmniej nie seksualne. To było uczucie podobne do tego, który towarzyszy łowcy podczas celowania do niczego nieświadomej zwierzyny. Radość wynikająca z przekonania o nieuchronnej śmierci zdobycze, zmieszana z rosnącą satysfakcją z łowów. Mimo, iż wiedziałem, że Chrollo nie ma szans by mi uciec, postanowiłem zachować się jak prawdziwy profesjonalista, taki, który mierzy się z godnym siebie przeciwnikiem. Napiąłem wszystkie mięśnie, wysunąłem długie pazury, moje żółte źrenice zwęziły się. W sekundę znalazłem się tuż przy byłym liderze Trupy. Próbował uciekać, jednak szybko uderzyłem go łokciem prosto w brzuch, trochę niedelikatnie. Usłyszałem przyjemny chrzęst łamanych kości. Z ust Chrollo popłynęła piękna szkarłatna ciecz. Mój przeciwnik nie miał nawet szans krzyczeć. Krew spływająca gwałtownie do gardła powodowała, iż z jego ust wydobywały się dźwięki podobne do bulgotania wrzącej wody. Zgiął się wpół, upiększając czerwienią pobliską trawę. Z całej siły kopnąłem go w kostkę, tak aby go przewrócić. Nie usłyszałem jednak pęknięcia, a więc musiała być cała. Szkoda. Lider upadł gwałtownie na ziemię, łapiąc się instynktownie za bolące miejsce. Nie dałem mu jednak chwili odpoczynku. Złapałem go za oby ręce, wykręcając jego nadgarstki w ten sposób, by były w najlepszym przypadku nadwyrężone, w najgorszym - zerwane. Poczułem gwałtowne drżenie ciała znajdującego się pode mną. Nie obchodziło mnie to. Chciałem tylko się wyładować, zabawić, sprawić by ta nudna wędrówka nareszcie stała się choć odrobinę ciekawa. Zacisnąłem ręce na jego szyi, podduszając go. Z radością widziałem, że nie ma siły podnieść rąk. Ból w nadgarstkach był widocznie tak silny, że ich ruszenie sprawiało byłemu Liderowi ogromne cierpienie. Jak słodko. Mój uśmiech poszerzał się coraz bardziej kiedy widziałem, że czarne oczy stają się mętne, puste. Przerwałem, nie chciałem, żeby tracił przytomność. Chciałem rozkoszować się jego bólem. Puściłem jego gardło, czarnowłosy ledwo łapał powietrze, krztusił się wciąż napływającą krwią. Niektóre krople krwi spadły na moją nagą klatkę piersiową, gdy spływały, na moim ciele tworzyły się całkiem piękne wzory. Więcej, więcej, pragnę więcej. Krwi, pięknego czerwonego, metalicznego połysku. Cierpienia dodającego do mojego życia prawdziwej zabawy. Bólu, który jest najostrzejszym, najbardziej wyrazistym doświadczeniem dla człowieka. Taki piękny widok. 

Na nieszczęście krew nie spływała już z kącików ust Chrolla. Można temu zaradzić. Kolejnym miejscem, w które uderzyłem, były żebra. To one chronią ograny wewnętrzne. Połamanie ich wywołałoby zapewne piękny krwotok wewnętrzny. Czemu by nie spróbować?

Efekt był dużo lepszy. Zaraz po uderzeniu nastąpił nie jeden, lecz kilka trzasków. Sądząc po ukształtowaniu skóry po uderzeniu, fragment połamanego żebra wbił się we wnętrze byłego lidera. Wprost w głębia klatki piersiowej. Ciałem czarnowłosego zawładnęły bardzo silne drgawki. Nieszczęśliwie przez własną głupotę Chrollo zgiął się, zbijając połamaną kość jeszcze głębiej. Mimo strużek krwi płynącej z jego ust usłyszałem piękny krzyk bólu, podobny do krzyku zwierzyny, której serce przestanie bić już za parę chwil. Jednak potem nie usłyszałem już nic. Moja zabawka straciła przytomność, a wkoło panowała kompletna cisza.

To były udane łowy.

czwartek, 16 sierpnia 2018

Rozdział VIII Twoje x Ciało [18+]

Nigdy nie miałem w zwyczaju spać przez całą noc, aż do ranka lub południa. Czynność ta zajmowała mi dokładnie tyle, ile mój organizm potrzebował, by zregenerować siły. Właśnie z tego względu obudziłem się po niecałych trzech godzinach. Nie zdziwiłem się widząc męską postać leżącą na lewej stronie mojego ciała z głową na moim ramieniu. Podstawowym wymogiem w zawodzie łowcy była nieustanna czujność, świadomość podczas snu. Nie oszukujmy się, ten świat jest brutalny, krwawy i zupełnie niesprawiedliwy. To jednak czyni go zabawnym, brutalność pozwala odczuć niesamowite, gwałtowne uczucia. Stąpanie po cienkiej linie między śmiercią, a zwycięstwem dostarcza niesamowitych wrażeń. Oczywiście tylko tym, którzy potrafią się odnaleźć w tej zepsutej, spaczonej rzeczywistości. Siła była fundamentem na którym najbogatsi budowali swoje stanowiska, kontakty. Słabi mogli jedynie korzystać ich usług, pozornie posiadający władzę, jednak w rzeczywistości zdani na ich łaskę. 

Taki właśnie był teraz Chrollo - słaby. Dawny przywódca Trupy został pozbawiony swojego największego atutu - zdolności Łowcy Umiejętności, a także korzystania z życiowej siły, jaką był Nen. To czyniło go słabym. Bezbronnym w świecie łowców. Całkowicie zdanym na moją łaskę.
Biedny Chrollo, gdybym był człowiekiem moralnym z pewnością bym cię żałował. Jednak nim nie jestem. Nie dbam o uczucia innych, mam gdzieś jakimi uczuciami mnie darzysz. Nie zależy mi na walce z tobą, gdy stałeś się tak słaby. To nie miałoby sensu. To byłaby żenada. Ty jesteś żenujący. Bezbronny. Obrzydliwy w swojej słabości. Pozwól więc, że wykorzystam twoją słabość. Obecnie do niczego innego się nie nadajesz. Zepsuta Zabawka. Pozwolę sobie wykorzystać cię, zrekompensuje mi to nudę, monotonię w jaką mnie wpędziłeś. 

Kruczoczarne włosy łagodnie łaskotały mnie w ramię. Starając się nie obudzić byłego lidera, lewą rękę położyłem na jego plecach, a prawą złapałem lekko tył głowy Chrolla. Delikatnie ułożyłem do na ziemi, na chwilę tracąc ciepło, jakim obdarzało mnie jego ciało, jednak nie na długo. Powoli rozpinałem guziki jego koszuli rozkoszując się widokiem bladego, umięśnionego męskiego ciała. Czarnowłosy był szczupły, jednak dobrze zbudowany. Po ubraniem skrywał mocno zarysowane mięśnie rąk i brzucha, o które większość osób by go nie podejrzewała. Nie był bowiem gwałtowną osobą. Jego ton głosu był uprzejmy, a w jego zachowaniu nie dało się wyczuć bezwzględności czy agresji. Większość czasu wolnego spędzał na czytaniu książek oraz zgłębianiu sekretów starożytnych run. 

Hisoka obserwował łagodny wyraz twarzy byłego Lidera. Dopiero teraz dostrzegł piękne, długie rzęsy, jakie posiadał Chrollo. Można powiedzieć, że gdy spał wyglądał niewinne i słodko. Słodki Chrollo to byłaby wręcz bolesna strata, gdybym nie wykorzystał takiej okazji. Chcę zobaczyć jak zawstydzony potrafisz być, twój wyraz twarzy podczas błogiej rozkoszy. Pokaż mi ją. Nie mogąc pohamować nagłej chęci złapałem nadgarstki Chrollo, nie zważając już na to czy się obudzi. Biedny. Zobaczyłem jak nagle otwiera oczy w zdumieniu, jednak nie na długo. Przybliżyłem usta do linii szczęki czarnowłosego i mocno go w nią ugryzłem, zaciskając dość mocno zęby na mlecznobiałej skórze partnera. Ku mojemu zadowoleniu w miejscu "pieszczoty" pojawiła się sporego rozmiaru mialinka. 

- Co ty wyprawiasz?! - Chrollo nie był najwyraźniej zachwycony moimi poczynaniami.- Zostaw mie bo...

-Bo co? - przerwałem mu. Nie miałem ochoty na drażnienie się z nim. Wolną ręką złapałem go za gardło, skutecznie blokując mu dopływ tlenu. - Nie oszukujmy się. Nic mi nie zrobisz. Nie obchodzi mnie co o mnie myślisz. Więc zamknij się bo nie będę się powstrzymywał przed użyciem siły. 

To zdanie chyba otrzeźwiło byłego Lidera. Dotychczasowo nie zdawał sobie do końca sprawy w jak marnym położeniu się znalazł. Rozkoszowałem się wyrazem jego twarzy. Strachem goszczącym w jego oczach. Chrollo pozbawił mnie jednak tego widoku, zamykając czarne oczy i obracając twarz tak, bym widział tylko jego włosy. Jaki uległy. Nie przeszkadzał mi wstręt jaki zapewne teraz do mnie czuł. Przyssałem się do jego szyi robiąc kolejne malinki. Powoli zsuwałem się coraz niżej. Gdy dotarłem do pępka, ugryzłem Chrollo mocno, tak, aby wydobyć w końcu z jego ust jakąś reakcję. Udało się. To był piękny i długi syk bólu. Spodobało mi się to, więc z kolejnym miejscu pod pępkiem ugryzłem byłego lidera, aż do krwi. Piękna szkarłatnoczerwona ciecz spływała powoli w okolice podbrzusza czarnowłosego, przy akompaniamencie jego zduszonego krzyku. Tak bardzo starał się nie okazywać słabości, że aż mnie to... bawiło... i zachęcało do dalszej zabawy. 

Złapałem ręką za górę jego spodni, powoli je zsuwając. Mogłem rozkoszować się teraz czystym przerażeniem w oczach lidera. To go chyba dostatecznie obudziło. Dobrze. 

-Proszę nie... Zostaw mnie Hisoka. Dam ci co chcesz, jak tylko egzorcysta zdejmie ze mnie łańcuchy, Trupa ma pieniądze. Mogę... - jego krótki wypowiedź przerwałem mocnym uderzeniem w twarz. Z satysfakcją dostrzegłem, że na jego policzku pojawiły się ślady po delikatnych cięciach, spowodowanych bliskim spotkaniem się jego delikatnej skóry, z moimi ostrymi pazurami. 

-Mówiłem ci już, zamknij się. - wysyczałem wprost do jego ucha, jednocześnie zrywając całkowicie jego spodnie. - Jeśli czegoś chcę dostanę to. Jestem najsilniejszy, silniejszy od ciebie, szczególnie teraz, gdy stałeś się bezbronnym śmieciem, zdanym na łaskę innych. 

Ku mojemu zaskoczeniu w oczach lidera pojawił się ból, a wręcz rozpacz. Widocznie zdał sobie sprawę ze swojego położenia. Wiedział co zaraz się zdarzy. Nie mogąc się pohamować, zdarłem również ostatni element garderoby Chrolla - czarne bokserki. Teraz mogłem podziwiać całe jego nagie ciało, leżące pode mną. Gotowe. Na mnie. Czarnowłosy nie mógł się zasłonić rękami, wciąż trzymałem jego nadgarstki, wręcz przygniatając je do ziemi. Lider zarumienił się tak bardzo, że jego policzki wręcz płonęły. Nie trzeba było umieć czytać w myślach, żeby wiedzieć, iż odczuwa teraz wstyd i upokorzenie. Tak odmienne od tego co sam teraz czułem. Ku pogorszeniu jego i tak już złej sytuacji zacząłem ściągać spodnie, rozkoszując się widokiem pode mną. Nie zastanawiając się zsunąłem je całkowicie razem z bokserkami, ukazując czarnowłosemu mojego okazałego penisa. Zrobił widocznie wrażenie na liderze, ponieważ w przypływie paniki młody mężczyzna chciał zaprotestować, co uniemożliwiłem mu, zakrywając jego wargi swoimi. Nie omieszkałem przy tym dość mocno ugryźć go w język. Miał się w końcu zamknąć. Poczułem w ustach metaliczny smak krwi. Korzystając z okazji związałem nadgarstki Chrolla jego bluzką. Gdy skończyłem wątpliwie przyjemny dla czarnowłosego pocałunek, obróciłem go na brzuch, a jego usta zakneblowałem urwanym kawałkiem swojej bluzki. Przycisnąłem jego ciało do ziemi, swoim własnym ciałem, tak żeby nie mógł mi uciec. Czułem jego przyspieszone bicie serca, słyszałem ciche próby protestu, skutecznie wyciszone przez prowizoryczny knebel. Jak pięknie. 

Jednak cały "romantyczny" nastrój prysł gdy usłyszałem dźwięk telefonu. Wiedziałem kto dzwonił i jak ważne były informacje, które miał mi przekazać. Mimo to z wielką niechęcią podniosłem się z ciała Chrolla, nie rozwiązując go jednak. Żałosny. Nawet tego nie można z nim zrobić. Podszedłem do swoich rzeczy i wyjąłem telefon. Odebrałem. 

-Halo? Hisoka? Mam informacje o które prosiłeś, zdobyłem je od ojca. Okazało się, że wie dość sporo o cieniach. - z telefonu dobiegł mnie głos Ilumiego. 

piątek, 15 czerwca 2018

Rozdział VI. Długa x Podróż

- Będziemy tak siedzieć, czy może pofatygujemy się wreszcie, żeby zobaczyć na własne oczy, co święci się w Meteor City?

 -Mi tam się nie spieszy - odparłem. Serio nie chciałem tam iść. Miałem gdzieś co się stanie z tym zapomnianym przez ludzi i boga szambem. Mógłbym zmusić Chrollo do czegoś, pobawić się nim. Prawie nie mogę się powstrzymać, żeby to zrobić. Prawie. Im dłużej będę bawił się Szefem tym więcej bólu mogę mu zadać. Zabawnie. Pięknie. - Jednak skoro Tobie tak bardzo zależy na tych śmiechach z Meteor City to chyba nie mam innego wyboru? Musimy wyruszyć już teraz, żeby złapać prom. Samochodem przecież tam nie dotrzemy. Od tego zadupia dzieli nas morze.

-Nikt ci nie każe tam iść Hisoka. Jeśli nie chcesz mi pomagać to obejdę się bez twojej pomocy. -powiedział Chrollo dość niepewnie. Ocho, odezwała się duma apodyktycznego przywódcy, ale co on może zrobić sam? Chyba nie jest na tyle głupi by rezygnować z pomocy, to jego jedyny ratunek.

-Och, nie musisz się na mnie obrażać Chrollo. Wiesz, że nigdy nie zrobiłbym ci nic podłego. Nie jestem przecież złym człowiekiem. - zadrwiłem z niego - Jak wiesz robię wszystko co w mojej mocy, aby upewnić się, że nic ci nie grozi.

-Wy-cho-dzi-my. - wycedził przez zęby Chrollo zbliżając się do drzwi. - Nie mam ochoty na prowadzenie z tobą durnych dyskusji. Albo idziesz albo zostajesz. I na przyszłość - ogranicz do minimum swoje drwiny i złośliwe komentarze.

-Rozumiem, może zastosuję się do twojej rady... a może nie. - nim Szef cokolwiek powiedział, dodałem. - Nie zabierasz nic ze sobą? Myślę, że pewne rzeczy mogłyby być przydatne. Jakieś wygodne ubrania, a nie krępujący ruchy garnitur, rzeczy osobiste?

-Nie ma tu niczego cennego, ani przydatnego. Wszystko co będzie nam potrzebne kupimy po drodze. Przygotowałeś się chyba na to, że będziemy korzystali z twoich pieniędzy, ja mam na koncie drobniaki.

-Nie ma sprawy, liczę jednak na to, że pożyczoną sumę oddasz mi z odsetkami. Mam nawet sposób w jaki możesz to zrobić....

Chrollo nic nie odpowiedział. Widać było jednak, że moje słowa mocno go zdenerwowały. Spojrzał na mnie złowrogim wzrokiem, jakby za chwilę miał mnie zaatakować, jednak zaraz przybrał swoją normalną maskę. Widocznie naprawdę nie ma humoru. Wie, że nie może odrzucić mojej propozycji. Nie chce więc powiedzieć mi czegoś co naprawdę spowodowałoby, że zabiłbym go albo unieważnił nasz układ. Bez obaw. Nie zrobię tego. Zbyt wiele czasu zajęło mi szukanie egzorcysty i wyciąganie informacji o tym przeklętym mieście od jakiś pomyleńców. Nie mogę teraz się wycofać, nie teraz gdy zabawa się rozpoczęła. Nie, gdy...

-Długo będziesz jeszcze gapił się w ścianę? Sam mówiłeś, że musimy zbierać się w tej chwili, żeby zdążyć na prom - wyrwał mnie z zamyślenia Chrollo - Pospiesz się Hisoka...

-Już idę.

Wyszliśmy z mieszkania. Były Lider nie kłopotał się nawet, żeby zamknąć za sobą drzwi na klucz. Jak widać naprawdę nie miał tam nic cennego. Wyszliśmy na ulicę. O tak. Nareszcie wielki świat. Miałem wrażenie, że przesiedziałem u Chrolla wieczność. Z nim czas płynie wolniej... można się rozkoszować każdą minutą.

Najpierw poszliśmy do sklepu z broniami dla łowców. Zakupiliśmy, oczywiście za moje pieniądze, kilka profesjonalnych pułapek, strzały, łuk, dwa miecze. Nigdy nie wiadomo co będzie skuteczne na nowy rodzaj przeciwnika. Być może do pokonania cieni wystarczy po prostu Nen, ale po pierwsze - bronie mogą być jedynym co na nie działa, a po drugie - jest to pewna forma obrony, którą może posłużyć się Chrollo. Nie pozostaje mu nic innego jak zwykły oręż. Miała to jednak dla niego pociecha. Mało jest wrogów w świecie łowców do których pokonania wystarczy zwykły miecz. 
Biedny Szef... 

Na półkach było jeszcze parę ciekawych, aczkolwiek nieprzydatnych rzeczy. Muszę wpaść ty, gdy już uporam się z zadaniem i odbiorę moją zapłatę. Broń mogłaby być ciekawym urozmaiceniem mojego stylu walki, a w połączeniu z gumą Bungee mogłaby okazać się jeszcze bardziej śmiercionośna. Muszą to koniecznie sprawdzić w najbliższym czasie. Może Chrollo zgodzi się zostać workiem treningowym? Nie ma wielkiego wyboru. 

Po skompletowaniu zestawu uzbrojenia ruszyliśmy po informacje dotyczące miasta Meteor City. To było naprawdę nużące. Po wypytaniu każdego podejrzanego typa i napotkanych członków Stowarzyszenia Łowców odkryliśmy, że nikt w obrębie Jorknew City nie słyszał o dziwnych wydarzeniach mających miejsce w ojczyźnie Trupy.

Jedynym sensownym rozwiązaniem okazało się więc udanie do baru. Chrollo nie musiał martwić się o deficyt budżetowy. Zamawiał na koszt Hisoki najdroższe drinki jaki tylko były w ofercie. Była to mała próba odegrania się za jego skandaliczne zachowanie. Obok stolika przy którym siedzieli znajdował się duży fotel na którym siedziała bardzo piękna blondynka. Klaun nudząc się próbował bezskutecznie ją poderwać. Od razu było widać, że nie jest chętna na jednodniowy romans z dopiero co poznanym facetem. Jej adorator tego nie widział, albo po prostu nie chciał widzieć. Rozmawiał z dziewczyną, a raczej męczył ją, tak długo, aż zdenerwowana zabrała swoją torebkę i opuściła bar.

Po wizycie w barze, niestety nie pijani (alkohol nie działa na użytkowników Nenu) wybrali się na prom. Niestety przepłynięcie statkiem trwało cały jeden dzień. Podczas tej podróży Chrollo starał się unikać Hisoki tak dobrze jak mógł i na szczęście przyniosło to zamierzony efekt. Nie spotkał się z nim ani razu.

Wkrótce dobili do brzegu.



sobota, 2 czerwca 2018

Rozdział IV. Trudne x Początki


- Wielka szkoda. Gdybyś jednak zmienił zdanie, nie wahaj się dać mi znać. Wyglądasz na bardzo podminowanego. Mógłbym ci pomóc rozładować napięcie. 

Raczej chyba nic z tego. Jaka szkoda, zapowiadało się naprawdę ciekawie. Może jednak Chrollo nie jest, aż tak głupi za jakiego go teraz uważam? Oby. Bystry Szef, Mądry Szef. Takiego go lubię najbardziej. Żyje jednak mały, maleńki promyczek nadziei na odzyskanie dawnego Lidera. Dobrze. Bardzo dobrze 
Muszę jednak zejść na ziemie i pomyśleć o aktualnym problemie - miejscu do spania. Spać na podłodze... głupi. Ciekawe czy przez ułamek sekundy pomyślał, że rzeczywiście się na to zgodziłem. Pora zrobić mu małą niespodziankę. 

Chrollo wszedł do swojej sypialni. Mimo, że utrata Nenu zabolała jego finanse, miejsce w którym obecnie mieszkał przewyższało przepychem miejsce spotkań Trupy, stanowiące również jego tymczasową sypialnię. Obecna urządzona była w stylu minimalistycznym, nowoczesnym. Dominowała w niej czerń, okalająca ściany, wszystkie meble oraz dodatki również były w tym kolorze. Jedynym kolorowym akcentem był szklany wazon z mlecznego szkła w którym Chrollo rano umieścił mały bukiet białych oraz czerwonych róż. Niewątpliwie wystrój pokoju przedstawiało wnętrze, głęboko skrywane uczucia Lidera. Całkowitą czerń - pustkę, zagubienie oraz mały bukiecik róż - małą iskierkę nadziei na powrót do normalnego życia i ukochanego domu. 

Nie chcąc ponieść się kolejnym refleksjom nad swoim zapomnianym już, minionym etapem w życiu, przebrał się w prostą czarną, jedwabną piżamę z fioletowymi obszyciami. Położył się na łóżku i miał nadzieję zasnąć jak najszybciej. Nie chciał rozmyślać o swojej rodzinie i o niebezpieczeństwie, które na nią czyhało. Nie mógłby tego znieść. Jestem bezużyteczny. Nie mogę nawet pomóc bliskim. Umowa z Hisoką była tak niepewna, że nawet tak zdesperowany człowiek jak Chrollo nie mógł uwierzyć w jej spełnienie. 


Wkrótce zasnął. 


Cholerny ekspres do kawy. Do niczego się nie daje. Hisoka był już mocno podirytowany wadliwą maszyną. Od piętnastu minut próbował wydusić z tego złomu choć szklankę gorącego napoju, ale oprócz upaćkania bluzki mlekiem nic nie uzyskał. Trzeba się przebrać. Ciekawe czy Chrollo ma coś ciekawego w swojej szafie. Podejrzewał, że w garderobie szefa nie znajdzie nic oprócz innych wersji tego samego zestawu. Garnituru i jakiś czarnych spodni. Podszedł do drzwi sypialni i nie kłopotał się, aby w nie zapukać.

W środku zobaczył scenę, która pozostanie w jego umyśle na bardzo, bardzo długo. Sypialnia nie odznaczała się niczym niezwykłym. Dużo ciekawszy był ktoś, kto leżał na łóżku. Był nim Chrollo. Nie wyglądał jednak jak za czasu przewodzenia Trupę, nie wyglądał również tak jak w chwili, gdy rozmawiali. Był inny.

Leżał na plecach, po prawej stronie łóżka. Prawą rękę położył nad głową, natomiast lewą na brzuchu. Ubrany był w strój w, którym Hisoka nigdy go dotychczas nie widział, w czarną, aksamitną piżamę. Obecnie mocno podwiniętą prawie pod szyję. Zasłony nie były zaciągnięte, więc na jego umięśniona klatka piersiowa była idealnie oświetlona przez wpadające do sypialni, światło księżyca. Wspaniały widok. Choć Szef zawsze nosił płaszcz, który rozpinał odsłaniając wyrzeźbione ciało, to w tym momencie wydawał się jeszcze lepiej zbudowany. Jednak najcudowniejsza była jego twarz. Miał zamknięte oczy, przez co jego gość widział lepiej jego długie, czarne rzęsy, a blado niebieskie promienie sprawiały, że jego cera wydawała się blada, w kolorze kości słoniowej, nieskazitelna. Gęste, kruczoczarne włosy były swobodnie rozrzucone na poduszkę. Jeden tylko kosmyk opadał mu na nos i niżej, dotykając ust, malinowych i lekko rozchylonych jakby w oczekiwaniu.


Hisoce bardzo podobał się ten ponętny widok. Nie mógł oderwać wzroku od pięknie rozchylonych ust, leżącego przed nim bezbronnego, byłego Lidera.

Cóż, zawiódł mnie swoją bezbronnością, więc czemu jej nie wykorzystać? Jest piękny i nie może mi nic zrobić, wiem o tym. On też wie, więc może nawet nie będzie się bronił? Musi wiedzieć, że to byłoby bezsensu. Idealnie. Zawsze chciałem poznać go bliżej. Poznać go całkowicie. Wspaniałego Szefa. Odkryć go. 

Pokusa była zbyt silna.

Hisoka podszedł powoli do łóżka. Wiedział, że Chrollo ma lekki sen, nawet małe skrzypnięcie podłogi może wyrwać go ze snu, a były cyrkowiec wolał go zaskoczyć. Gdy znalazł się koło posłania, powoli pochylił się, powoli kładąc dłoń wokół nadgarstka prawej ręki Chrolla. Nie ściskał jej jednak. Jeszcze nie. Po chwili zbliżył swoje usta do ust Lidera. Dotknął je. Musiał przyznać -były jedwabiście gładkie. Jak płatek róży. Nie spodziewał się. Ścisnął nadgarstek Chrolla i wdarł się językiem między jego wargi, badał jego delikatne podniebienie. Smakuje kawą. Tę wielką przyjemność przerwało mu jednak mocne uderzenie w brzuch. Bolało jak cholera. 

-CO TY WYPRAWIASZ HISOKA? - głośny krzyk zabębnił w uszach klauna.


Nie wiedziałem, że umie tak głośno krzyczeć. Mój błąd. Zdanie wypowiedziane przez Chrollo jeszcze minutę dźwięczało mu z uszach. Spojrzał na twarz wyrażającą nic, oprócz bezgranicznego oburzenia. Ale było coś jeszcze... policzki Szefa zrobiły się czerwonego jak dojrzałe truskawki, zaraz po tym, gdy uświadomił sobie co tak naprawdę zrobił jego gość.

-Podobało ci się? - gdy zadałem to pytanie ku mojej wielkiej radości zobaczyłem jeszcze większe niż dotychczas odurzenie, ale i jeszcze większy rumieniec. Podobało mu się.

-WYNOŚ SIĘ STĄD NATYCHMIAST - Chrollo nie mogąc zakryć swojej twarzy w kolorze dorodnego pomidora, wściekł się jeszcze bardziej. - NIE CHCĘ CIĘ WIDZIEĆ W MOJEJ SYPIALNI. NIGDY WIĘCEJ.

-A może jednak przekonam cię, że jednak chciałbyś widzieć mnie w swojej sypialni codziennie?

Głośny huk rozległ się tuż koło mojej głowy, a na podłogę rozprysły się kawałki mleczno-białego wazonu. Przed rzuceniem go Chrollo wyjął mały bukiet róż. Trzymał je teraz w ręce.

-Nie musiałeś kupować mi róż naprawdę. Ale to bardzo miłe z twojej strony. - nie mogłem powstrzymać się od drwiny.

-Wyjdź. Stąd. Natychmiast. - wywarczał Lider. - Śpisz na kanapie.

W sumie nie mam nic przeciwko. Chciałem się z nim zabawić, ale przez tępy ból w brzuchu straciłem ochotę. 


Wyszedłem. Cóż, muszę spać bez koszuli. 

Rankiem

Pospałbym jeszcze... ale cóż, trzeba wstawać i zabrać się do pracy. Najpierw trzeba obejrzeć obecny stan lodówki. Ciekawe czy Chrollo ma coś gotowego, chyba nie myśli, że będę sam gotował albo, że obejdę się bez śniadania. Hisoka nie kłopocząc się by założyć coś na siebie, otworzył lodówkę i musiał przyznać, że jej zawartość była bardziej niż tragiczna. Sytuację ratowało jedynie przezroczyste naczynie z sosem pomidorowym i makaronem. Lazania... Pysznie. Bez zbędnych refleksji nad średnio udaną potrawą, wyłożył ją na talerz. Wyglądała całkiem nieźle, a po dwudziestu minutach po tworze kulinarnym, zapewne autorstwa Chrolla, nie było już ani śladu. 


środa, 30 maja 2018

Rozdział II. Przeszłość x Teraźniejszość

Poprzednio
Meteor City - miasto ludzi nieistniejących dla społeczeństwa, wyrzutków, wygnańców. Przyjmą oni wszystko co tylko otrzymają. Można wyrzucić na tereny miasta, a raczej wielkiego wysypiska śmieci, wszystko. Zepsute zabawki, śmieci, a nawet ludzi. Mieszkańcy przygarną wszystko.

Określenie egoista idealnie opisywało charakter Hisoki - nie zatracał on się w przeszłości, przez cały czas parł na przód, nie przejmował się nikim i niczym. Chyba, że miał okazję to zabawy. Dla niego chwila relaksu, podniecenia, moment dla którego warto żyć, lecz w rzeczywistości zamiłowanie Hisoki wyglądało jak zabawa kota z myszą - okrutna, obrzydliwa, sadystyczna w swej istocie. Dodatkowej niechęci do osoby ekscentrycznego klauna dodawało zamiłowanie, wręcz niezdrowe, do osobników posiadających wyjątkowy potencjał. Tylko ich Hisoka darzył swego rodzaju szacunkiem, a nawet pewnym rodzajem chorej, przelotnej miłości. Przynajmniej on sam tak właśnie to odczuwał. Dla innych był po prostu zepsutym do szpiku kości łajdakiem. Z tego też powodu nie miał żadnych przyjaciół z którymi łączyłyby go chociaż poprawne relacje. Członkowie Trupy nienawidzili go. Nigdy nie czuł przymusu uczęszczania na ważne dla nich zebrania organizacji. Nie przychodził więc zawsze, chyba że, lider Trupy zagroził mu śmiercią. Zdarzyło się to jednak tylko raz, a nawet wtedy Hisoka spóźnił się kilka godzin. Specjalnie. Nie miał zamiaru tańczyć tak jak mu zagrają. Nie słuchał nikogo. Nikogo z tych bezwartościowych błaznów. Szef jednak nie należał do nich. Szef należy do niego. To on jest tym, któremu Hisoka z przyjemnością odbierze życie.

Jaka szkoda, że nastąpi to tak późno. Chrollo bowiem był teraz gotowy do wszystkiego oprócz walki. Nie, skutecznej, ekscytującej, podniecającej walki. - pomyślał Hisoka. Jego frustracja osiągnęła apogeum, kiedy dowiedział się, iż Lider jest niezdolny do użycia Nenu. Nawet zabawa z Gonem i Killuą, jego nowymi zabaweczkami nie zaspokoiła jego pragnienia. Jeszcze długa, bardzo długa droga przed nimi. Teraz nie ma sensu ich zabijać. Nie są ekscytujący, nie są doświadczeni, nie są wyzwaniem. Zabicie ich byłoby wielkim marnotrawstwem. Jaka szkoda. 

 Nuda. Jedynym obiecującym wydarzeniem były wybory prezesa. Cóż, miałem nadzieję na bardziej niespodziewany, zabawny wynik. Obecnym prezesem jest Pariston. Jaka szkoda. W chwili kiedy Leorio uderzył Ginga, a większość bezmózgich, spragnionych wrażeń łowców wybrało przyjaciela Gona na kandydata do stołka prezesa. Oni sami byli na tyle słabi, robaki, że nie odważyliby się nawet powiedzieć złego słowa o jednym z najsilniejszych łowców naszych czasów. Żałośni. Pomijając jednak drogę, która doprowadziła przyszłego lekarza na stołek wyborczy, to mogłoby być to niezwykle rozrywkowe. Nie użył on swoich wpływów do polityki, bo takich nie miał. Był głupszy od Paristona. To pewne. I słabszy. To jeszcze pewniejsze. Jednak podobał mi się sposób w jaki wypowiadał się o organizacji i swoich przyszłych posunięciach jako prezesa. Zabawne, wspaniałe. 

Szefem organizacji hxh nie został jednak wysoki, głośny student medycyny z wygórowanym ego. Wynik wyborów choć przewidywalny, zdenerwował Hisokę. Pariston nie był bowiem zwiastunem zmian. Jego wygrana zapowiadała kontynuowanie starej polityki Netero. Nuda.

Jednak prawdziwy szczyt irytacji i wściekłości były cyrkowiec osiągnął wtedy, gdy grupa kandydatów, zapowiadająca ucięcie większości przywilejów łowców i zaostrzenia regulaminu egzaminów, postanowiła ujawnić tożsamość jego oraz Illumiego. Idioci, cholerni idioci. Nie przepadał za krwawymi masakrami, nie pochwalał zabijania, a wręcz mielenia, słabych przeciwników. Łowcy o sile 10 punktów, a takich było najwięcej, nie zasługiwali na to, żeby Hisoka brudził sobie ich krwią ręce. To śmiecie. Nic nie warte śmiecie. Nie warto tracić na nich nawet kilku minut. Były jednak sytuacje, bardzo irytujące, kiedy tacy słabeusze próbowali podbudować sobie ego tak żałosnym czynem jakim było nadziewanie się na pazury clowna. Hisoka nie pozwalał się obrażać, poniżać, więc po prostu zabijał ich momentalnie. Irytujący. 

Nie mając najmniejszych powodów do radości lub ekscytacji, sadystyczny clown przeżywał najnudniejszy okres w swoim życiu. Nie znalazł bowiem, ani egzorcysty, który wyzwoliłby Chrollo z łańcuchów Nenu, ani równej mu siłą zabaweczki, z którą mógłby się trochę zabawić.
Jednak gdy był już o krok od zdechnięcia z nudów, wydarzyło się coś co rozpoczęło najbardziej ekscytujący czas w życiu Hisoki.

Cienie. Takim mianem stowarzyszenie łowców nazywało tajemnicze istoty, które zostały zauważone na największym zadupiu na całym świecie - Meteor City. Podobno sprawiały one ogromne problemy nawet najbardziej doświadczonym łowcom. Wspaniale. Hisoka wiedział, że przybycie dziwnych stworzeń nie wiąże się tylko z nową porcją ekscytujących przeciwników. To także szansa. Szansa do poruszenia duszy i ciała Szefa. Mimo, że clown nie popierał i brzydził się sentymentalizmem, w tym przypadku był on mu na rękę. Trupa była organizacją podłą, bez skrupułów. Jednak czasem udzielała bezinteresownej pomocy mieszkańcom swojej ojczyzny. To jedyna słabość pająków. Dom.

Serca Hisoki nie wypełniły jednak smutek, rozpacz, lecz uczuciem wypełniającym go po brzegi była radość.

Zabawa się rozpoczęła. 

Obecnie

Chrollo usiadł naprzeciwko mnie i splótł dłonie w oczekiwaniu. Pomyślałem, że najbardziej zaszokuję go wtedy, kiedy powiem mu wszytko od razu, bez owijania w bawełnę. To będzie... satysfakcjonujące. Zobaczyć jak dumny, wszechwiedzący, apodyktyczny Lider jest zagubiony jak małe dziecko. To wystarczyło by wynagrodzić Hisoce czas oczekiwania na ich walkę.

-Pariston, obecny prezes, osobiście poinformował mnie, że w pobliżu miasta Meteor City, została ujawniona obecność nowego rodzaju istot - cieni. Z tego co mi wiadomo, te stworzenia uwielbiają zabijać. Ofiarą ich polowań padło już blisko tysiąc osób. Więc... zamierzasz coś z tym zrobić? Szefie?

Osiągnąłem swój cel. Twarz Chrollo nabrała całkiem nowego wyrazu a mówiąc bardziej szczegółowo - cała gama uczuć od niedowierzania, aż po złość, przebiegła galopem po dotychczas marmurowym obliczu Byłego Lidera. Przerażenie. Zagubienie. Lubię ten widok.

- Czy... Czy to pewna informacja? Może to po prostu jakieś zwykłe stworzenie morduje ludzi, takie które nie jest znane w Meteor City? - nuta wspaniałej desperacji była wyczuwalna w głosie czarnowłosego - Myślę, że ludzie po prostu widzieli coś wielkiego, groźnego, a ich przerażenie wyolbrzymiło właściwą postać napastnika. Może...

-Nie. To pewne. Potwierdzili to doświadczeni łowcy, specjalizujący się w łapaniu dzikich zwierząt. Jeden widział nawet cień na własne oczu. Według jego relacji, stworzenie to, nie przypominało niczego, co można znaleźć w żadnym przewodniku, zbiorze gatunków znanych łowcom zwierząt. Istota nie miała fizycznej postaci. Była raczej czymś w rodzaju mgły. Przenikało przez nią wszystko, oprócz promieni słonecznych. Tak jakby to coś było prawdziwą ciemnością.

Długa cisza zapadła miedzy dwoma mężczyznami. Chrollo wyraźnie zaszokowany dawką nowych informacji, rozważający wszystkie możliwe opcje, próbujący wyobrazić sobie cień, a w końcu przygnębiony, smutny. Hisoka natomiast wraz z pogarszaniem się nastroju rozmówcy, stawał się coraz bardziej zrelaksowany, a wręcz coraz bardziej usatysfakcjonowany. Tak bardzo chciałbym poznać jego myśli. Wspaniały Chrollo, o czym teraz myślisz? Chcę poznać ścieżki twojego umysłu, chcę usłyszeć twój rozum, chcę wiedzieć jak szybko znajdziesz rozwiązanie, chcę...

-Co mam zrobić? - pytanie Chrolla przecięło ciszę.

Tego pytania Hisoka się nie spodziewał. Teraz on był zaszokowany. Rozczarowałeś mnie. Myślałem, że jesteś sprytniejszy Chrollo. W tej chwili jesteś jednak żałosny. Nie jesteś moim przeciwnikiem. Jesteś pyłem pod moimi stopami. Jesteś niczym. Kiedy tak nisko upadłeś? Wielki Lider, użytkownik Nenu, który zasiał strach w twardym, zahartowanym sercu doświadczonego zabójcy, Silvy, teraz jest zagubiony. Śmieszne.

Jednak wtedy w umyśle clowna pojawiła się inna myśl. Słodka myśl.

Biedny, żałosny, bezradny, bezbronny. Można by go wykorzystać. Ukarać jego słabość. Odegrać się za to, że stał się taki żałosny... taki bezwartościowy. Tak Zabawić się nim. Przyjmie każde warunki, na wszystko się zgodzi. To cena słabości, jaką pająk zapłaci. Dopilnuję tego. Będę patrzył jak Chrollo godzi się na rzeczy na które normalnie nigdy by się nie zgodził, będę patrzył jak upada jeszcze niżej, jak topi się w morzu bezradności jakie dla niego stworzę. Biedny Lucilfer... prawie mi ciebie żal. Prawie. 

- Mogę Ci pomóc. - gdy moja z pozoru niewinna, dobroduszna propozycja zabrzmiała w pokoju, twarz mojego rozmówcy przybrała na moment wyraz wielkiej radości. Radość ta szybko jednak znikła. Zastąpiło ją bowiem zrozumienie i zderzenie z rzeczywistością. Jak dobrze na to patrzeć. 

-Co żądasz w zamian, Hisoka? - rozległo się niepewne pytanie.